poniedziałek, 10 grudnia 2012

Byłam grzeczna

W czwartek w Mikołajki zabrałam dzieci do sali zabaw. Mąż był dłużej w pracy więc nie czekaliśmy na niego. Miał tam być prawdziwy Mikołaj i rozdawać dzieciom prezenty (przyniesione przez rodziców). Zanim zdążyłam zapłacić za wejście maluchy już pobiegły się bawić i nie miałam problemu z przemyceniem prezentów z samochodu. Zabawa była świetna, Mikołaj rewelacyjny, do kompletu elf, renifer, śnieżynki, konkursy, zabawy. O równych godzinach Mikołaj przybywał na wiklinowych saniach z workiem prezentów. Dzieci siadały wokoło i czekały. Potem rozpakowywanie prezentów, oglądanie co dostały inne dzieci - niesamowita frajda. Teściowie wpadli na pomysł, że również tam przyjadą i przemycą swoje prezenty Mikołajowi. Dotarli ponad godzinę później niż my więc moje dzieci odbierały paczki dwukrotnie. Potem chciały jeszcze trzeci raz iść do Mikołaja, ale wytłumaczyliśmy im, że teraz już nie dostaną, bo jest bardzo dużo innych dzieci, które jeszcze nic nie dostały.
Tak więc jak już Lala i Miś odebrali swoje paczki (te od teściów) to zasiedliśmy na dywanie i rozpakowywaliśmy. Aż tu nagle słyszę jak elf wyczytuje moje zdrobnione imię i nazwisko :-). Moim teściom zachciało się żartów. Mikołaj miał dla mnie prezent. Musiałam usiąść Mikołajowi na kolanach a potem jeszcze zatańczyć z elfem kaczuszki :-). Takiemu wyrośniętemu dziecku Mikołaj nie chciał dać paczki tak bez niczego. Wróciłam na miejsce, spojrzałam wymownie na teściów. Skwitowali to tylko tym, że musiałam być bardzo grzeczna skoro Mikołaj o mnie też pamiętał. Lala wnikliwie zauważyła, że ja przecież nie pisałam listu do Mikołaja więc skąd wiedział co mi przynieść. Ja sobie pomyślałam, że nie pisałam ale mówiłam przez telefon "mikołajowi" co bym chciała pod choinkę. Potem okazało się, że nie byłam jedynym wyrośniętym dzieckiem na kolanach Mikołaja :-). Ale niespodziankę miałam ogromną. Przez myśł mi nawet nie przeszło, że teściowie zrobią mi takiego psikusa. Zrozumiałam też dlaczego tak bardzo dopytywali się czy mąż też tam będzie, czy na pewno nie zdąży itd. Chcieli nawet po niego jechać ale jemu się nie chciało. Pewnie też Mikołaj miałby dla niego prezent.
No a dla dzieci to nie był jedyny mikołaj w tym roku. Trochę przeraża mnie marketingowy wydźwięk tego przyjemnego dnia. Przybyło nam sporo zabawek, którymi już dzisiaj nikt się nie bawi i kilogramy słodyczy (to głównie za sprawą mikołaja w pracy męża). Mikołaj był też w przedszkolu, u drugiej babci i u cioci. I w ogóle tak na każdym rogu Mikołaj.

5 komentarzy:

  1. Fajnych masz teściów...Miła niespodzianka. Szkoda, że tatusiowi się nie chciało uczestniczyć w spotkaniu z Mikołajem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na teściów to nie mogę narzekać. Ostatnio gorzej dogaduję się z mamą. Podobnie jak u Ciebie: chcę dobrze a wychodzi źle i jeszcze teraz się okazuje, że robi mi łaskę, że przyjdzie do nas na Wigilię. Albo nie przyjdzie, bo ją głowa boli. Masakra..

      Usuń
  2. super, że dzieciaki miały taką zabawę, no i Ty też oczywiście :) u mnie w tym roku bez Mikołaja i to chyba na dłużej niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie zbyt ciekawe święta was czekają... Czy chociaż wszystko zmierza we właściwym kierunku? Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązania.

      Usuń
    2. nic nie zmierza we właściwym kierunku, nie potrafię na razie podjąć wiążącej decyzji... daję sobie jeszcze trochę czasu, żeby to wszystko ogarnąć bo na razie nie mam siły... ściskam serdecznie :)

      Usuń