piątek, 11 stycznia 2013

Coś pozytywnego

Już myślałam, że straciłam koleżankę. Odkąd pamiętam to zawsze ja do niej dzwoniłam, słałam smsy, odwiedzałam, namawiałam na spotkania. Bo mieszkamy bardzo blisko a jednak daleko... Często kiedy dzwoniłam to słyszałam "myślałam dzisiaj o Tobie, miałam zadzwonić". Bo ja taka jestem, że lubię z ludźmi gadać, spotykać się. I jak siedzę z dzieckiem w domu to brakuje mi kontaktu z innymi dorosłymi. Więc szukam kontaktu, dzwonię do znajomych bliższych i dalszych zapytać co słychać. Chętnie wpadam gdzieś na kawkę i jeszcze chętnie robię komuś kawkę u siebie. Gdzieś tak pod koniec września pomyślałam, że ja się tej koleżance chyba narzucam i już tak nie chcę. Chciałam się przekonać kiedy ona się odezwie, czy w ogóle sobie o mnie przypomni... Nie wysłałam też smsa z życzeniami na święta. Oczekiwałam jednak, że od niej takiego dostanę i odpiszę. Żal mi było tej znajomości. Ten brak odezwu utwierdzał mnie w przekonaniu, że nie mogę pchać się do czyjegoś życia jeśli ten ktoś nie ma na to ochoty. Trudno. Smutno mi było z tego powodu. Aż tu przedwczoraj koleżanka przyjechała popołudniu. Doznałam szoku. Tego nigdy bym się nie spodziewała. Wypiłyśmy herbatkę. Przeprosiła, że tak długo się nie odzywała. Mówiła, że zmieniła telefon i straciła część kontaktów. Było mi miło, że nie przekreśliła tej znajomości. A jak dalej będzie to zobaczymy.

EDIT

Chyba chodziło tylko o to, żeby mnie zaprosić na prezentację jakichś garów. Tu zonk, bo ja nienawidzę takich prezentacji i ciśnienie mi się podnosi na samą myśl. Odmówiłam. Koleżanka nie pojawiłą się na umówionym spotkaniu, nie odbierała telefonu, nie oddzwoniła i nie odpowiedziała na smsa. A jak już siedziałyśmy przy piwku z MM napisała, że źle się czuje i nie przyjdzie. Przykre...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz